czwartek, 26 lutego 2015

25. Pierwsze pocałunki

Z punktu widzenia Mileny:
- Dzień dobry słoneczko - ochrypły głos przemówił mi do ucha, na co natychmiast otworzyłam oczy, a alarm przestał dzwonić, który najprawdopodobniej wyłączył Jason.
- Dzień dobry - wymamrotałam, odwracając głowę w jego stronę, a moje włosy blokowały mi widok, przez co się roześmiał. Tak, spał u mnie i na szczęście nikt nie zauważył, że musiałam ukryć go w łazience, kiedy mama przyszła powiedzieć mi dobranoc.

Swoją dłonią kreśliłam kółka na jego klatce piersiowej, na której znajdował się wytatuowany krzyż.
- Jak się czujesz? - zapytałam, nie chcąc, aby znowu zaczął płakać. Otarł oczy dłonią i przyciągnął bliżej swojej ciepłej klatki.
- Lepiej - odpowiedział po chwili patrząc na mnie. I nie wiedzieć dlaczego, nie mogłam odwrócić wzroku. Nie chciałam.

Mały uśmiech pojawił się na moich ustach, wiedząc, że czuje się teraz lepiej.
- Brzmi niesamowicie, ale muszę teraz wstać i iść do szkoły - jęknęłam, przypominając sobie, że znowu jest poniedziałek. Zastanawiałam się, czy zobaczę Drake'a. Po tym co się stało w sobotę wątpię, że miałby odwagę ze mną porozmawiać.

Usiadłam na łóżku, przejeżdżając dłonią po swoich rozczochranych włosach, a Jason po chwili przyciągnął mnie na siebie.
- Zostań - warknął, dotykając palcami jego skóry. Zaśmiałam się, odwracając głowę, aby pocałować go w nos, zanim usiadłam.
- Naprawdę muszę - wydęłam usta. Nie chciałam, aby myślał, że chciałam, aby trzymał się ode mnie z dala, czy coś, bo to było ostatnią rzeczą. W rzeczywistości, zostanie z nim przez cały dzień w łóżku brzmiało zachęcająco.

Wstając, wzięłam mój stanik z podłogi i wybrałam kilka ubrań z szafy, zanim zniknęłam w łazience. Nie uprawialiśmy seksu, ale się trochę pieściliśmy. Kiedy skończyłam poranne czynności, wróciłam do pokoju, zauważając jak Jason zarzuca na siebie koszulkę.

- Podwieźć cię do szkoły? - zapytał, unosząc brwi. Natychmiast pokiwałam głową, przygryzając wargę, gdy nieznane uczucie przebiegło przez moje ciało. To nie były typowe dreszcze, czy motyle, to było coś, co powiedziało mi, że nasza relacja staje się poważniejsza. To nie było nic.

Złapałam telefon, odblokowałam i napisałam krótkie wyjaśnienie do Nancy. Jason odchrząknął, przykuwając moją uwagę.
- Wyjdę przez okno. Nie chcę, abyś miała jakieś problemy, czy coś.. - przerwał, zaciskając usta tak jakby był zamyślony. Przygryzając dolną wargę, zdobyłam się na odwagę i podeszłam do niego, składając na jego ustach pocałunek.

- Będę tam na ciebie czekał - powiedział wskazując głową owe miejsce.
- Pośpieszę się - obiecałam, kiedy był już w drodze do okna, otwierając je.
- Lepiej tak, kochanie - zamrugał, zanim skoczył na drzewo, które było blisko mojego okna.

Westchnęłam, spoglądając na swoje odbicie w lustrze. Będąc szczerą, nie wyglądałam tak okropnie. Moja skóra nie była tak blada, jak zwykle.

Zasypianie w silnych ramionach, czując się cało i zdrowo, było czymś, co pokochałam i uwielbiałam całym swoim sercem. Nie tylko czułam się komfortowo z jego dotykiem, ale czułe słówka, które szeptał mi do ucha, zanim odpłynęłam do głębokiego snu, sprawiły, że pojawiła się gęsia skórka.

Złapałam torbę z podłogi i telefon z łóżka. Gdy schodziłam na dół po schodach, na moich ustach pojawił się uśmiech.
- Dzień dobry, młoda damo - mój ociec na mnie spojrzał zza gazety, a na jego nosie znajdowały się okulary.

- Dzień dobry, tatusiu - wymamrotałam, nie będąc w nastroju by z nim rozmawiać. Pocałował go w policzek, a następnie on wstał, aby zrobić sobie kolejną kawę, ponieważ moja mama wciąż spała. - Gdzie jest Tom? - zapytałam, unosząc brwi. Odwrócił twarz w moją stronę, krzyżując ramiona na piersi.
- Wciąż śpi. Nie ma szkoły w przeciwieństwie do ciebie - uśmiechnął się do mnie, a ja przypomniałam sobie, że Tom jest ode mnie rok starszy i już skończył edukację.

- Och - odpowiedziałam, chwytając jabłko z szafki, zakładając wygodne trampki.
- Do zobaczenia później! - zawołał z kuchni, ale ja już trzasnęłam drzwiami, nie będąc w stanie odpowiedzieć. Wzdychając, przejechałam dłonią po włosach, a wiatr powodował gęsią skórkę biegnącą wzdłuż mojego kręgosłupa.

Jason czekał na mnie trochę dalej od mojego domu, przez co postanowiłam iść szybciej niż zazwyczaj. W kąciku moich ust pojawił się uśmiech. Po chwili, na końcu drogi rozpoznałam czarny Range Rover. Gdy tylko mnie zobaczył, odpalił samochodu, powoli do mnie podjeżdżając.

- Zimno? - zapytał, uderzając palcami w kierownicę, gdy w tle grała piosenka Tupaca, All Eyez On Me. Pokiwałam głową, pocierając dłońmi ramiona, przeklinając na siebie, że postanowiłam się tak ubrać. Weszłam do samochodu.

- Masz - powiedział, zdejmując kurtkę i wręczając ją mi. Pokręciłam głową.
- Potrzebujesz jej - odpowiedziałam, spoglądając w jego piękne oczy. Uśmiechnął się.
- Nie, jadę na siłownię - wzruszył ramionami, kładąc kurtkę na moich kolanach.
- Zawsze jesteś na siłowni? - zaśmiałam się, myśląc o poranku, w który powiedział mi, że nie idzie na siłownię.

Przewracając żartobliwie oczami, skupił swój wzrok na jezdni, zanim odpalił samochód.
- Nie, tylko trzy razy w tygodniu. I czasami, kiedy jestem zajęty, nie jestem w stanie iść. - wyjaśnił.

- Pewnego dnia pójdę z tobą - owe słowa wyleciały z moich ust nawet bez zastanowienia. Myślę, że było to spowodowane tym, iż spoglądałam na jego umięśnione ramię. Zaśmiał się, zauważając, że moja twarz przybrała odcień czerwony.
- Jest impreza we wtorek, piszesz się na to? - zapytał, patrząc na mnie przez chwilę.

Wydęłam wargi, zastanawiając się przez chwilę.
- Imprezy nie są moją rzeczą - przyznałam, śmiejąc się niezręcznie, aby nie zabrzmieć jak kompletna idiotka.
- Pokażę ci, że są - wiedziałam, że nie przyjmie mojej odpowiedzi.

- Nikogo nie znam. To żenujące, aby być tam samej - wyjaśniłam, bawiąc się jego kurtką, którą w końcu zdecydowała założyć.
- Nie będziesz sama, będziesz ze mną - mruknął, zaciskając uścisk na kierownicy. Nie wiedziałam dlaczego. Zagryzając dolną wargę, pokiwałam głową.
- Obiecujesz? - wyszeptałam, nie będąc pewna, czy to dobry ruch, czy nie.

- Obiecuję co? - zmarszczył brwi, a głowę zwrócił w moim kierunku przez chwilę, zanim ponownie na drogę.
- Obiecujesz, że nie zostawisz mnie dla jakiejś dziwki? - uniosłam brwi, czekając na jego reakcję.
- Obiecuję - wymamrotał, zaciskając szczękę, co było seksowne. Boże, ten facet był czystą perfekcją i z pewnością pewnie nawet o tym nie wiedział. Kiwając głową, spojrzałam na szkolny parking, na którym właśnie się znaleźliśmy.

Zatrzymał samochód, odwracając się w moją stronę. Spojrzałam na niego i oboje nie wiedzieliśmy, co powiedzieć lub zrobić. Nie byłam pewna jak powiedzieć do widzenia, tak jak i on. Po około minucie, westchnął.
- Robisz coś po szkole? - zapytał oblizując swoje usta, gdy spoglądał na moje. Lekko pokręciłam głową, wyciągając telefon i spoglądając w ekran. Kilka minut temu dostałam wiadomość od Nancy.

Oczywista sprawa :) XO

Ponownie włożyłam go do torby, Otworzyłam drzwi i wyszłam. Było już zbyt niezręcznie i nie było mowy, że wykonam jakiś ruch, po tym jak już zrobiłam go w moim pokoju. Pocałowałam go i Boże, to było cholernie trudne. Jęcząc raz jeszcze, przypomniałam sobie, że wciąż mam na sobie kurtkę Jasona. Przeszłam na około samochodu, a on opuścił szybę. Uśmiech pokrywał jego wspaniałą twarz, tak jakby wiedział, co dzieje się w mojej głowie i w moich myślach.
- Zachowaj to, później mi oddasz - wzruszył ramionami, wyciągając papierosa i zapalniczkę z kieszeni.
- Jesteś pewien? - zapytałam, gdy wypuścił dym.

Pokiwał głową i wskazującym palcem zakomunikował mi, abym się pochyliła. Rozejrzałam się, zauważając, jak kilkoro uczniów się nam przygląda. Tak jak mówiłam, nie byłam popularna, ani nie byłam też ofiarą. Nie obwiniałam ich. Stałam tutaj z najgorętszym i najlepszym raperem w okolicy. To nie była żadna cheerleaderka, to byłam ja. Zwykła dziewczyna.

Zostałam wyciągnięta z zamyślenia, kiedy Jason docisnął swoje miękkie usta do mich. Nie można nawet nazwać tego całusem, ponieważ było to zbyt miękkie. Prawie nie czułam. Ale każdy jego dotyk powodował, że drżałam, dosłownie. Wstydem było, że miał taki efekt oddziaływania na mnie, a ja tego nie wiedziałam. Zastanawiałam się, czy też byłam w jego myślach, kiedy nie jesteśmy razem i kiedy jesteśmy. Czy byłam dziewczyną, o której myślał przed snem. Czy byłam dziewczyną, którą uważał za piękną.

Cholera, czy w ogóle byłam piękna w jego oczach?
MD in 5?

Dostałam wiadomość od Jasona. Siedziałam na lekcji historii, desperacko wyczekując dnia, kiedy to się skończy. Było strasznie nudno, ponieważ 1) Drake i Tyson byli chorzy i 2) Nancy uciekła z lekcji po lunchu, ponieważ wraz z Lucasem chciała wypróbować nową restauracją na drugim końcu Nowego Jorku. Więc byłam ja i tylko ja. Byłam wdzięczna, że Jason oferował mi dzisiejsze swoje popołudnie.

Tak!!! :(

Schowałam swój telefon, czując, jakbym liczyła sekundy, aż zadzwonił dzwonek. Szkoła była najgorszym miejscem na ziemi i to było obietnicą. Nienawidziłam obietnic. Nigdy nie trwają wiecznie. Nagle, zadzwonił dzwonek, a z moich ust uciekło westchnięcie. W końcu nie było wystarczająco odpowiednim słowem, aby opisać jak zrzuciło to ciężar z moich ramion.

Wychodząc z klasy i przemierzając korytarz, zauważyłam, jak kilka uczniów najwyraźniej rozmawia o mnie. Moje serce przez chwilę przestało bić. Czy coś zrobiłam? To pytanie odtwarzane było ciągle w mojej głowie. Czułam jak pocą mi się ręce, a wzrok skupiam na uczniach, z którymi nigdy nie rozmawiałam, szepczących coś do swoich przyjaciół, spoglądających na mnie. Czy to było z powodu Jasona? Natychmiast odrzuciłam te myśli. Wiedziałam, że nie był dupkiem: przynajmniej nie wielkim. Cholera, pokazał mi, że potrafi być kochany, jeśli tylko chce.

Przyspieszyłam, patrząc w dół, aby uniknąć spojrzeń. Jeśli Nancy by tutaj była to by im coś powiedziała. Czasami uwielbiałam ją za jej odwagę. Boże, błogosław tą kobietę. Gdy w końcu wyszłam ze szkoły, ten sam czarny Range Rover, co dzisiejszego ranka, stał na samym końcu parkingu. Prawdopodobnie też nie chciał być tutaj zauważony. Kiedy dotarłam do auta, usłyszałam trzaśnięcie drzwi i zauważyłam, że Jason wyszedł z niego, aby zapalić papieros.

- Często palisz? - zapytałam, ale poczułam się głupio, gdy tylko owe słowa opuściły moje usta. Wychodziłam z nim od kilku dni, więc powinnam zauważyć. Żenujące. Uśmiechnął się, wypuszczając dym, który trzymał w płucach.
- Zadajesz za dużo pytań - odpowiedział, biorąc toksyczną substancję między swoje palce. Swoją drugą ręką objął mnie w talii, i przyciągnął mocno do siebie, a ja musiałam podtrzymywać siebie swoimi dłońmi na jego klatce.
- Ludzie dużo mówią - wymamrotałam, czując się już niekomfortowo z tą rozmową. Wzruszył ramionami.
- Jak zawsze. Nie możesz nic na to poradzić - oblizał usta, spoglądając w dół na moje, zanim ponownie zwrócił wzrok na oczy.
- Nie lubię tego - wyszeptałam, patrząc na jego siwy kaptur. Nagle zdałam sobie z czegoś sprawę.

- O mój Boże! - pisnęłam, odsuwając się od niego, gdy zdjęłam jego kurtkę, którą miałam na sobie cały dzień. Nic dziwnego, że ludzie się gapili i gadali. Zasmuciło mnie to tak, że nawet się nad tym nie zastanowiłam.
- Zostaw na sobie - oznajmił, wciskając na mnie kurtkę i uśmiechając się. - Pasuje ci - mrugnął, biorąc kolejny buch papierosa.
- Jesteś głupi - wyszeptałam, uśmiechając się jak idiotka. To nie był żaden wredny komentarz. Zaśmiał się, a jego klatka wibrowała pod moim dotykiem.
- Randka, ty, ja, teraz? - uniósł brwi, a jego złote oczy spoglądały w moje. Przygryzłam dolną wargę.
- Czy w taki sposób umawiasz się z dziewczyną? - uśmiechnęłam się.

Zbliżył się, a oddech uwiązł mi w płucach.
- Facet jak ja nie pyta dziewczynę o randkę - przemówił niskim głosem, a nasze usta były blisko siebie, tak że myślałam, że za chwilę się dotkną. Niestety, odsunął się i włożył między nie papierosa. Moje serce podskoczyło na moment, czując ciepłe uczucie w brzuchu. Znajome iskry wypełniły moją klatkę, a ja nie mogłam zmyć uśmiechu z warg.
- Brzmi wspaniale, jeśli o tym jeszcze raz pomyślę - próbowałam przemówić brytyjskim akcentem, przez co zaśmiał się. Delikatnie uderzyłam go w ramię, a moje policzki poczerwieniały w zażenowaniu.
- Naprawdę powinnaś z tym przestać - mrugnął, mówiąc z idealnym brytyjskim akcentem.

Przewróciłam żartobliwie oczami, gdy on wziął ostatniego bucha papierosa, nim rzucił go na ziemię i przygasił nogą. Otwierając drzwi od samochodu, weszłam do środka, a po chwili on. Kiedy wszedł, wyjął kilka banknotów, na co moje oczy niemal wyskoczyły z orbit. Spojrzał na mnie, uśmiechając się, a następnie kontynuował liczenie.

- Zaskoczona? - zapytał po chwili, chowając pieniądze z powrotem do tylnej kieszeni.
- Skąd tyle masz? - zapytałam, ignorując jego komentarz, a on wzruszył ramionami.
- Biznes - stwierdził, wyjeżdżając z parkingu na drodze.
- Ten sam, który wykonywałeś, gdy czekałam w samochodzie? - uniosłam brwi, czując jak rośnie we mnie złość o coś co nie było moją sprawą. Nie chciałam po prostu aby coś mu się stało.

Westchnął.
- Milena - ostrzegł mnie, nie odrywając wzroku od jezdni. Zawsze używał mojego imienia, kiedy go denerwowałam.
- Przepraszam - wymamrotałam wzdychając.
- Czy kiedykolwiek ssałaś kutasa podczas, gdy facet prowadził? - zapytał, a w jego tonie głosu było słychać powagę.
- Co? - pisnęłam, patrząc na niego, jakby oszalał. - Nie będę ssać twojego.. Cóż... twojego.. - próbowałam, ale nie mogłam tego powiedzieć, zwłaszcza, gdy mi przerwał.
- Mojego kutasa? - wzruszył ramionami, najwyraźniej będąc rozbawionym moim zachowaniem.

Kręcąc głową, zaśmiałam się, ale po chwili przestałam, gdy nad tym się zastanowiłam. Nigdy nie traciłam czasu, aby o tym myśleć, ale kiedy wspomniał, nie mogłam nic poradzić, ale zapytałam siebie, czy bym to zrobiła. Mimo wszystko, już wykonałam ręczną robótkę. Ale to najprawdopodobniej była najbardziej żenująca rzecz. Nie wiem co myślałam, ale byłam podniecona.

- Nie robiono mi loda od wieków, wiesz.. - przerwał, spoglądając na mnie. Zaśmiałam się.
- Nie, wybacz - pokręciłam głową, przejeżdżając dłonią po włosach, gdy jechał przez Manhattan.
- To nie takie trudne - zaczął, a następnie jechaliśmy przez chwilę w ciszy.
- Nie! Nawet o tym nie myśl. Jeju! - jęknęłam, śmiejąc się, na co wzruszył ramionami.
- Tylko żartuję - mrugnął, czego nie mogłam wziąć na poważnie.

Nagle, mocno nacisnął na sprzęgło, przez co samochód nieźle przyspieszył. Przełknęłam, odwracając głowę, aby na niego spojrzeć.
- Jason? - wymamrotałam, trzymając się na swoim miejscu, gdy zaczął jechać szybciej. Ku zaskoczeniu, ulice były puste, ale również może było tak dlatego, że zmierzaliśmy do gorszego zakątku Manhattanu. Tak, to istniało. Powinnam również dodać, że opierało się to na Bronxie. Ta część była pełna sklepów fast food i z daleka od czegokolwiek. Zwolnił, dzięki czemu mnie uspokoił.
- Boisz się - zwrócił uwagę, spoglądając na drogę, a ja na samym końcu zauważyłam McDonalda.

- Tak, cóż.. - przerwałam, nie wiedząc jak na to odpowiedzieć.
- Nie powinnaś - wymamrotał, kiedy zaparkował samochód blisko sklepu.Gdy oboje wyszliśmy, bawiłam się rękawami jego kurtki. Czekałam na Jasona, aby szedł obok mnie, a gdy zaczęliśmy iść poczułam jak swoje palce splata z moimi. Uśmiechałam się jak malutki szczeniaczek, z mężczyzną obok mnie.
Swoje usta rozbił o moje, gdy opadłam na siedzenia. Po tym, jak skończyliśmy jeść w McDonaldzie i śmiać się o różne głupie rzeczy, skończyliśmy na tylnych siedzeniach całując się. Nie pytajcie mnie nawet o to, jak to się stało. Przygryzł moją dolną wargę, na co jęknęłam, a on wykorzystał szansę, aby włożyć w moje usta swój język. Swoimi dłońmi przejeżdżałam po jego seksownych ustach, gdy swoimi biodrami ocierał się o mnie.

Jason swoją dłonią bawił się moją piersią, zanim palcami powędrował w dół do moich majtek, bawiąc się spodniami. Zanim mógł włożyć rękę, powstrzymałam go.
- Mam okres - wymamrotałam zawstydzona, starając się unikać jego wzroku.

Jęknął, najwyraźniej nie będąc zadowolony z mojej odpowiedzi, a swoją głowę chował w zgięciu mojej szyi. Jego gorący oddech uderzał w moją wrażliwą skórę, przez co miałam dreszcze na plecach. Zostaliśmy w tej pozycji przez kilka minut, zanim całkowicie się odsunął, przejeżdżając dłonią po włosach.

Spoglądał w moje oczy, a ja nie mogłam się nawet domyśleć, co przebiega przez jego myśli.
- Jesteś piękna - wypalił, zastanawiałam się, czy rzeczywiście to powiedział. Otworzyłam usta, by coś powiedzieć, ale nic z nich nie wyszło. Po prostu nic. To byłoby tak, jakby wyssał ze mnie życie i nie planował go oddać.

A może to była po prostu miłość.

- Powinnam iść.. Nie powiedziałam mojemu ojcu, że nie będzie mnie po szkole - powiedziałam, gdy wciąż na mnie patrzył. Nie mogłam odwrócić wzroku. Zapierał dech w piersi, sprawiając, że oniemiałam. Pochylił się, aby połączyć nasze usta w namiętnym pocałunku.
- Naprawdę muszę iść -  wymamrotałam, gdy atakował swoimi ustami moją szyję.

Jęknęłam, a on ssał moją skórę. - Jason, naprawdę muszę iść... - próbowałam, ale ponownie jęk opuścił moje usta. Czułam jak się uśmiecha, a następnie się odsunął.
- Teraz możesz iść - usiadł, a ja byłam zdziwiona. Pomógł mi wyjść z samochodu i otworzył dla mnie drzwi.

- Widzę, że uczysz się ze swoich błędów - zaśmiałam się, wskazując, że wcześniej nie otworzył dla mnie drzwi. Nie, że miałam coś przeciwko temu. Uśmiechnął się.
- Cóż mogę powiedzieć? Jestem mężczyzną pełnym niespodzianek - stwierdził, na co zachichotałam. Wysyłając mi żartobliwe spojrzenie, zaśmiałam się z jego słodkości. A ludzie nazywali go mordercą.

Po tym, jak wsiadł ponownie, jak i ja, włączył radio i muzyka rozbrzmiewała echem poprzez samochód. Nagle znikąd, zaczęło padać i grzmieć. Przygryzłam wargę, gdyż bałam się burzy. Jason położył swoją rękę na moim udzie i lekko zacisnął uścisk, jakby czytał mi w myślach.

Nagle, poczułam się zmęczona, a moje oczy zaczęły się powoli zamykać, mimo, że próbowałam utrzymać je otwarte. Nie chciałam, aby pomyślał, że nasza pierwsza randka była nudna. Ale nie mogłam nic na to poradzić, moje oczy się zamknęły i natychmiast odpłynęłam w głęboki sen.

"Księżniczko"

Ktoś wymamrotał do mojego ucha, na co cała zadrżałam. "Księżniczko" usłyszałam ponownie, otwierając oczy. Jason pochylał się nad moim ciałem, a swoje włosy miał mokre od deszczu. - Już czas - oznajmił, a następnie się zaśmiał. Pomógł mi wstać i założył na głowę mi kaptur od jego kurtki. - Zatrzymaj to, możesz oddać mi innym razem - wyjaśnił, mówiąc o swojej kurtce. Pokiwałam głową, pochylając się, gdy oparł mnie o swój samochód.

- Jesteś mokry - wymamrotałam, przejeżdżając dłonią po jego włosach. Zignorował mnie, patrząc na moje usta.
- Naprawdę chcę cię teraz pocałować, Milena - powiedział, obejmując mnie rękoma w talii.
- W takim razie to zrób, robiłeś to już wiele razy - uśmiechnęła się, gdy swoimi dużymi dłońmi złapał moją twarz. Swoim kciukiem rysował niewidzialne kręgi na mojej skórze, gdy powoli się pochylał.

Jego usta delikatnie dotknęły moich, zanim docisnął je do moich, poruszając nimi wolno i z miłością. Żadne z nas nie użyło języka, ani nie przygryzło swoich warg: to był prosty pocałunek. Przez całe moje ciało przeszedł dreszcz i przysięgam, że niemal rozpłynęłam się pod jego delikatnym dotykiem.
- To powinien być twój pierwszy pocałunek - wyszeptał, ignorując padający deszcz.

- J.. Ja.. - przełknęłam, ale wciąż nie byłam w stanie tego zrobić. Umieścił swój palec wskazujący na moich ustach, aby powiedzieć mi, bym była cicho.
- Nie mów jeśli nie możesz - wymamrotał. - Powinnaś iść - oblizał usta, gdy lekko pokiwałam głową. Pocałował mnie w policzek, a wspomnienie jego warg wciąż mnie paliło, gdy odsunął się będąc gotowym, by wsiąść do samochodu.

Przygryzłam dolną wargę.
- Jason! - krzyknęłam, gdy otworzył drzwi, ale powstrzymał swoje czynności, unosząc brwi. Swoją dłonią przejechał po swoich mokrych włosach, przez co wyglądał jeszcze seksowniej. Podeszłam do niego, chwytając jego twarz, zanim umieścił swoje wargi na jego. Swoją dłonią objął mnie w talii, przyciskając bardziej do siebie i trzymając mnie blisko swojej klatki piersiowej.

Odsuwając się odrobinę od niego, westchnęłam na jego bliskość.
- Lubię cię - wymamrotałam, zamykając oczy, w końcu mając odwagę, by to powiedzieć. Gdy je otworzyłam, mogłam przysiąc, że zauważyłam maleńki błysk w jego oczach, gdy zbliżył swoje czoło do mojego.
- Lubię cię - powiedział.

Mały uśmiech rozprzestrzenił się na moich ustach, tak jak i na jego.

Lubię go.

A on lubi mnie.
_________________________________________________________
Nie sprawdzałam. Trudno się tłumaczyło.
Kochani, nie informuję już, więc jeśli jesteście w stanie wchodźcie i sprawdzajcie, czy jest nowy rozdział.
Dziękuję, że nadal trwacie w czytaniu tego opowiadania, mimo, że nie dodaję ich już tak często jak kiedyś.

16 komentarzy:

  1. Jejkuuu jak słodko! *.* są tacy kochani!:) Rozdział cudowny! Do następnego ✌

    OdpowiedzUsuń
  2. to jedno z moich ulubionych ff *.* szkoda ze rozdziały nie są częściej no ale trudno...
    do następnego x

    OdpowiedzUsuń
  3. OMG.!! Jak słodko.!!! <3 Kocham to.!!! *,*

    OdpowiedzUsuń
  4. Awh <3 Kocham Jasona. Jest taki kochany. Urocza z nich para <3

    OdpowiedzUsuń
  5. Świetny♡ Taki uroczy, aww. Kocham to ff *.* Nie mogę się doczekać następnego :D
    Może nie są tak często jak kiedyś, ale cieszę się, że w ogóle są;) Dziękuję, że tłumaczysz :*

    OdpowiedzUsuń
  6. Mogła mu zrobić tego pieprzonego loda w aucie XDDD! Za dużo słodkości jak na jeden rozdział, ale i tak fajny :) do następnego ♥

    OdpowiedzUsuń
  7. fajnie ze pomimo tego, że jesteś w klasie maturalnej i rozdziały są tudne do tłumaczenia dodajesz je :) to ff jest świetne! czekam na nastęony rozdział :):*

    OdpowiedzUsuń
  8. Super, slodko pod koniec bylo: ))

    OdpowiedzUsuń
  9. Jeju
    Ale cos czuje,ze to cisza przed burzą:)

    OdpowiedzUsuń
  10. Rozdział cudowny (jak każdy inny) kocham cię za to że tłumaczysz :* mogła byś mi podać linka do poprzedniego opowiadania które tłumaczyłaś? Bo niestety zgubiłam go a chciała bym je znowu (po raz setny chyba :P) przeczytać bo je uwielbiam :)

    OdpowiedzUsuń
  11. Zajebisty !!

    OdpowiedzUsuń